O wizycie diabła Boruty na będzińskim zamku
Opis
Pewnej nocy Boruta zmierzając do Łęczycy stanął przed będzińskim zamkiem. Twierdza pięknie oświetlona zachęcała do wejścia i zabawy. Diabeł ubrany w czarny żupan ozdobiony złotem i drogimi kamieniami oświadczył, że jest węgierskim szlachcicem, zmierzajacym na Litwę po spadek. I tak został wpuszczony na zamek, gdyż przypuszczano, że tak dostojny, bogaty gość został zaproszony przez właściciela zamku – starostę Goławskiego.
Na zamku właśnie odbywał sie noworoczny bal. Gospodarz zamku przedstawił Borutę swojej żonie Annie i córce Halszce, w której diabeł się zakochał. Cały czas przypatrywał sie pięknej Halszce, a nie mógł się do niej zbliżyć, bowiem nosiła na szyi złoty krzyż. Patrzył tylko i popijał trunki. Boruta postanowił zostać w Będzinie dłużej, a nawet zaplanować ślub ze starościanką. Jednak przeszkadzała mu w tym zamiarze jego tajemnica, nie mógł wyjawić kim naprawdę jest i że musi wracać do lochów zamku w Łęczycy.
Niebawem przybył do niego osobnik rodem z piekła i przypomniał mu, że zbliża się czas powrotu. Nie było wyjścia i diabeł wrócił do Łęczycy, a Halszka poszła do klasztoru. Boruta przed wyjazdem z Będzina w rozpaczy oderwał czarny guzik od swego ubioru i rzucił go do płynącej w tym miejscu rzeki. Do dziś rzeka nazywa się Czarna Przemsza na pamiatkę wrzuconego do niej guzika.