Legenda o zamczysku w Konopnicy

W średniowieczu przez Konopnicę wielokrotnie wędrowały drużyny najemnych wojowników. Jedna z nich osiadła w zamku w Konopnicy jednak wbrew woli jego mieszkańców, gdyż nie kultywowali oni zasad jakim winni być wierni rycerze...

Opis

Legendy pochodzące z Konopnicy są wciąż żywe w opowieściach mieszkańców. Ich inscenizację legend organizują oni co roku podczas Europejskiego Święta Bursztynu.

Legenda o zamczysku w Konopnicy

W średniowieczu przez Konopnicę wielokrotnie wędrowały drużyny najemnych wojowników. Jedna nich osiadła w zamku w Konopnicy jednak wbrew woli jego mieszkańców, gdyż nie kultywowali oni zasad jakim winni być wierni rycerze. Ich zachowanie – ciągłe bójki, awantury, uczty i pijaństwa szybko stały się głównym tematem plotek w miasteczku. Tymczasem od władców na zamku oczekiwano opieki i pomocy. Szybko się jednak okazało, że nikt nie mógł się jej spodziewać. Co więcej wiele razy zdarzało się, że do zamku przybywali kalecy prosząc o jałmużnę, gospodarze domagali się zapłaty za zabrane z zagród krowy i kury, a rodzice prosili by oddali im córki porwane do zamku na służbę. Wszystkie te wizyty kończyły się poniżeniem gościa, wyśmianiem go, a w końcu wyrzuceniem za mury zamku. Z czasem ludzie stracili nadzieję na opiekę i coraz rzadziej stukali we wrota zamku. A sam zamek zaczęto nazywać zamczyskiem.

Pewnego dnia pod bramą zamczyska znów stanęła potrzebująca, choć już od dawna nikt nie pukał do jego drzwi. Kobieta jednak była zdesperowana szukać wsparcia wszędzie, gdyż jej maleńkie dziecko było bardzo chore. Wiedziała, że w zamczysku mieszka znachor, który mógłby jej pomóc.

legendaozamczysku.jpg

 

Z pewną obawą zawołała pod drzwiami, odpowiedziała jej głucha cisza. Kobieta wołała i płakała, błagała o pomoc, opowiadała z jaką prośbą przybyła. I choć w zamczysku wszyscy ją dobrze słyszeli, nikt nawet nie podszedł do wrót by ją przepędzić. Gdy sama opadła z sił i zabrakło jej łez, zrozumiała, że nikt jej nie pomoże. Ostatkiem sił zerwała się z kolan i z całej siły wykrzyczała w stronę zamczyska słowa przekleństwa. Zza ścian usłyszała tylko głuchy śmiech odbijający się od murów. Ona jednak wiedziała, że już niedługo słowa klątwy się wypełnią. Odeszła od zamczyska ze spokojem.

W nocy nad zamczyskiem rozpętała się wielka burza, wiatr dął i przerażająco wzbierały fale na przepływającej opodal Warcie. Wojowie zignorowali jednak zagrożenie i jak co noc zorganizowali ucztę. W pewnym momencie całe zamczysko zaczęło się trząść i w kilka chwil, zanim ktokolwiek zdołał się zorientować, zapadło się pod ziemię.

O tym wydarzeniu zawsze na jesieni przypominały dzwony, które słychać było z odmętów Warty. Wśród ludzi mówiło się, że klątwę jest w stanie odwrócić młoda dziewczyna, dziewica, która nigdy nie przeklęła. Dziewczyna taka mieszkała w Konopnicy. Nad rzeką zapleciono jej warkocz i przybrano w wianek. Gdy weszła do wody, Warta zaczęła niespokojnie falować, nie było wiadomo co się dzieje, nagle z spiętrzonej wody wyłonił się dzwon, który wplątał się w warkocz dziewczyny i zaczął ją ciągnąć na dno. Wszystko już wskazywało na to, że dziewczyna pokona siłę dzwonu, jednak w pewnym momencie szamocząc się przeklęła, wtedy w wodę uderzyły pioruny, a ją pochłonęła rzeka.

Od tej pory, już nikt nie odważył się wydobyć dzwonów z dna rzeki, a one biją każdej jesieni przestrzegając ludzi przed złym postępowaniem.